ORION Toytest: Sztyft do masażu "be Bliss" od "be Sassy"

"Kolejne dildo", jakie to nudne - to była pierwsza myśl, jaką mieli Thomas i Melanie S., gdy zobaczyli swój nowy obiekt testowy, różdżkę do masażu "be Bliss" od "be Sassy". Czy to niebieskie cudo może ich przekonać, że tak bardzo różni się od swoich konkurentów? Jak dwie testerki poradziły sobie z masażerem? Oto ich raport z testów.

© ORION
Jak "be Bliss" z "be Sassy" wypada w teście?

Na początku pomyśleliśmy "kolejne dildo", jakie to nudne, skoro mamy już kilka w naszej kolekcji. Niemniej jednak wycofaliśmy się do naszego przytulnego miejsca w przytulnym nastroju i rozpakowaliśmy ładną niebieską rzecz. Po raz pierwszy mogliśmy przetestować zabawkę bez konieczności jej wcześniejszego ładowania, ponieważ była już wstępnie naładowana. Jednakże, jako środek ostrożności, w pełni naładowaliśmy ją przed pierwszym użyciem, co jest zwykle zalecane w przypadku urządzeń zasilanych bateryjnie. Negatywne punkty, które zauważyliśmy, to fakt, że urządzenie nie jest dostarczane z zasilaczem wtykowym (chociaż standardowa ładowarka do telefonu komórkowego lub port USB komputera będą działać) i że tylko specjalna wtyczka może być używana na samej zabawce, a nie standardowy kabel USB.

Gotowy do pracy

Byliśmy mile zaskoczeni przyjemnym uczuciem już od pierwszego dotyku. Niezwykły i fantazyjny kształt zabawki dał nam trochę do myślenia i na początku nie wiedzieliśmy, co z nią zrobić. Zaczęliśmy więc od eksperymentowania z różnymi ustawieniami wibracji i masowania pleców jeden po drugim. Było to zaskakująco dobre uczucie, a także miało relaksujący efekt, który wkrótce został zastąpiony bardzo stymulującym efektem podczas masowania stref erogennych. Kiedy mężczyzna stymulował łechtaczkę, nie zawsze było łatwo trafić dokładnie we właściwe miejsce, ponieważ końcówka jest stosunkowo duża, a uchwyt znajduje się daleko od punktu stymulacji. Ale stymulacja była oczywiście zawsze obecna. Czasami przypadkowo sięgaliśmy do przycisku, który dostosowuje rytm wibracji, co nas trochę irytowało lub przeszkadzało, ponieważ woleliśmy ponownie mieć jeden z pierwszych rytmów. Być może po prostu za bardzo przyzwyczailiśmy się do jednego rytmu, który oboje lubiliśmy. Zmienialiśmy więc rytm ponownie lub zachowywaliśmy nowy, jeśli nam się podobał. Głośność "nucenia" była na poziomie, który mogliśmy tolerować i nie odwracała naszej uwagi od tego, co najważniejsze. Piękna jasnoniebieska zabawka pomogła nam cieszyć się kilkoma bardzo ekscytującymi godzinami.

Ponieważ byliśmy tak pozytywnie zaskoczeni użyciem masażera i jego efektem, wypróbowaliśmy go ponownie następnym razem. Tym razem również stymulowałam strefy erogenne mojego męża, co oczywiście sprawiło mu przyjemność. Sprawiło mu również wielką przyjemność ponowne zadowolenie mnie z"be Bliss", co jeszcze bardziej zwiększyło nasze podniecenie, tak że w pewnym momencie oboje byliśmy tak podnieceni, że upadliśmy na siebie. Tym razem trzymaliśmy zabawkę na mojej łechtaczce, gdy w końcu byłam rozkoszowana od tyłu, leżąc na boku. Dało nam to dodatkowy dreszczyk emocji, więc chętnie skorzystamy z zabawki ponownie i postrzegamy ją jako gwarancję wielogodzinnej przyjemności.

Podsumowując, możemy powiedzieć, że"be Sassy" po raz kolejny wyprodukowało świetną zabawkę , która może być używana samodzielnie lub jako para na różne sposoby i może zagwarantować wzrost przyjemności dzięki swoim właściwościom.

Thomas i Melanie S. z Würzburga