Bon Bini - witaj - woła do mnie przyjazny głos, który nie mógłby być cieplejszy i bardziej słoneczny niż cudowny tutejszy klimat. Po prawie dziesięciu godzinach lotu wylądowałem na Curacao, jednej z trzech wysp ABC na Karaibach.
Bon Bini! Już sam dźwięk tego egzotycznego języka kreolskiego, Papiamentu, wywołuje uśmiech na mojej twarzy. Eugine, mój kierowca, mówi tą typową mieszanką hiszpańskiego, holenderskiego, angielskiego i afrykańskiego. W ciągu najbliższych kilku dni oprowadzi mnie po swojej wyspie (440 kilometrów kwadratowych), z dala od klasycznych wskazówek dotyczących podróży po Curacao.
Pierwszą rzeczą, jakiej się dowiaduję, jest to, że tutejsze domy są tak kolorowe ze względu na prawo z lat 50-tych, kiedy to każdy obywatel miał pomalować swój dom kolorową farbą. W przeciwnym razie biel budynków zbyt mocno odbijałaby słońce.
Wspaniałe alejki i mieszanka kultur
Dlatego nie dziwi mnie, że budynki handlowe w Willemstad wyglądają, jakby wpadły do garnka z farbą - to obowiązkowy punkt każdej wycieczki na Curacao.
Połączenie holenderskich budynków kolonialnych z XVII wieku i karaibskiego stylu nie można znaleźć nigdzie indziej na świecie,
Eugine wyjaśnia mi z dumą.
Most Królowej Emmy dzieli tę małą wyspiarską metropolię na dwie historyczne dzielnice, zwane Punda i Otrobanda. Eugine zabiera mnie do starego miasta z jego wspaniałymi alejkami, gdzie można poczuć klimat 50 narodów. To jedna z moich ulubionych wskazówek dotyczących podróży po Curacao, ponieważ pachnie tu cudownie! Kuchnie na Starym Rynku to świetne miejsca do jedzenia. My zafundowaliśmy sobie porcję keshi yena, tradycyjnego dania: zapiekanego sera wypełnionego mielonym mięsem. Pyszne! Wypijamy też plantany i Ava Lamunchi - orzeźwiającą wodę cytrynową.
Świeżo wzmocnieni opuszczamy miasto i kierujemy się w głąb lądu. Mijamy piękne domy na plant acjach, takie jak hotel butikowy Klein Santa Martha. Do dziś na wyspie znajduje się 55 takich wiejskich domów. Niektóre z nich zostały przekształcone w muzea lub galerie sztuki.
Po tak intensywnym zwiedzaniu zafundujemy sobie trochę czasu na plaży - plaże Curacao to absolutne marzenie! Eugine prowadzi mnie na jedną z nich. Idylliczna Playa Kenepa Grandi - znana również jako Knip Beach - zachwyciła mnie jasnożółtym piaskiem, turkusowym morzem i jasnoniebieskim niebem. Zakochałam się!
Zdaję sobie sprawę, że ludzie, którzy tu mieszkają, w pełni kochają naturę, morze, dobre jedzenie i muzykę. Cieszę się rytmem wyspy na warsztatach perkusyjnych, tańcząc przy dźwiękach salsy w barach na plaży Sea Aquarium Beach, boso w przyjemnej temperaturze 30 stopni. Odkrywanie Curacaro dla wskazówek dotyczących podróży? Zupełnie niepotrzebnie! Wystarczy kierować się instynktem. Curacao moje Dushi Korsou - moje słodkie Curacao, wrócę!



