Test sextoya: wibrator "be Lilac" od be Sassy

Dziś mam dla Was kolejny wibrator do przetestowania. Każdy, kto czytał już niektóre z moich recenzji wie, że zawsze mam z nimi dużo zabawy i że jestem bardzo, bardzo dużą fanką wibratorów. A ponieważ nigdy nie zawiodłem się na żadnym z tych dobrych wibratorów, podszedłem do mojego najnowszego obiektu testowego z bardzo wysokimi oczekiwaniami. Ale jak zawsze, zacznijmy od początku.

Melanie W. hat den "be Lilac" getestet© Orion
Melanie W. przetestowała "be Lilac".

"be Lilac" pokazuje swoje kolory

"be Lilac" to nazwa dobrego produktu, który mam dziś dla Ciebie i jest to produkt z linii be Sassy. Jak sama nazwa wskazuje, wibrator ma jasnofioletowy kolor. Kolor, który osobiście do mnie przemawia, ponieważ po prostu nie jestem fanką tych rzeczy w kolorze skóry. Lubię, gdy mój brzęczący towarzysz pokazuje swoje kolory, zwłaszcza gdy jest tak ładny.

Fakty techniczne

Przy długości 18,5 cm i średniej grubości między 2,8 a 3,6 cm, jest to bardziej poręczna odmiana. Ponieważ wolę krótkie i grube, byłem trochę sceptyczny co do tego, czy będzie to dla mnie wystarczające, ale o tym później. Jak to często bywa, użyty materiał to silikon, ABS, bez ftalanów, co można od razu poczuć w dłoniach. Uwielbiam tę aksamitnie miękką powierzchnię, która od razu przypomina mi prawdziwego penisa. Jedyne, czego brakuje, to ciepło, ale nie szkodzi. Nie można mieć wszystkiego.

Kiedy trzymasz "be Lilac" w dłoniach, od razu zauważasz wiele różnych rowków i wgłębień, które pozostawiają cię z lekkim podejrzeniem, dlaczego nie musi być tak gruby, aby nadal zapewniać dużo przyjemności. Nawet gdy pozwalam mu przesuwać się po moich dłoniach, czuję pragnienie więcej i czuję, jak wilgoć między moimi udami wciąż rośnie. Idealne warunki do dalszej części testu. Jak to często robię, najpierw testuję różne interwały wibracji na dłoni i od razu zdaję sobie sprawę, jak wielką moc ma ten cud wibracji. Moja dłoń wciąż mrowi, gdy piszę ten tekst. Nie dziwcie się więc błędom ortograficznym. Najpierw muszę odzyskać całkowitą kontrolę nad dłonią.

"be Lilac" ma 10 różnych ustawień interwałów, które można regulować za pomocą dużego przycisku sterującego w dolnej części wibratora. To, co uważam za trochę niefortunne w tym przypadku, to fakt, że nie ma opcji przełączania z powrotem. Innymi słowy, jest przycisk i można przełączać się tylko w jednym kierunku. Jeśli chcesz wyłączyć wibrator, musisz nacisnąć go raz przez długi czas, a następnie wyłączy się. Jestem pewien, że dla wielu osób jest to również miłe, że nie muszą myśleć o tym, który przycisk nacisnąć w gorącym momencie. Jednak ja jestem bardziej fanem małego panelu sterowania, na którym mam możliwość przełączania w górę i w dół oraz dodatkowego przycisku wyłączania.

Kolejną negatywną rzeczą, którą zauważyłem podczas wypróbowywania wibratora, była jego głośność. Jest oznaczony jako cichy, ale dla mnie osobiście mógłby być trochę cichszy. Ponieważ nie mieszkam sama, a pokój dziecięcy znajduje się tuż obok sypialni, mam pewne oczekiwania, jeśli chodzi o głośność. Ale oczywiście to tylko moja osobista opinia. Być może Ty widzisz to zupełnie inaczej.
Ale wracając do tego, do czego tak naprawdę służy fioletowy cudowny chłopiec i następujących pytań: Jak się czuje między moimi udami? Czy wytrzymuje i jak wysoka jest gwarancja orgazmu? To są pytania, które naprawdę Cię niepokoją, prawda? Przynajmniej dla mnie. Jeśli chodzi o pierwsze pytanie, to faktycznie czuje się bardzo dobrze. Początkowe obawy, że może być zbyt wąski dla moich potrzeb na szczęście się nie sprawdziły. Ze względu na swój charakterystyczny projekt stymulacji, jest bardzo łatwy do wyczucia i dość szybko przenosi mnie w krainę przyjemności. Co po raz kolejny pokazuje, że rozmiar to nie wszystko.

Ale "be Lilac " nadaje się nie tylko do wewnętrznych chwil przyjemności. Dzięki 10 różnym poziomom interwałów nadaje się również bardzo, bardzo dobrze do bezpośredniej stymulacji łechtaczki i byłam w stanie osiągnąć jeden lub dwa orgazmy. Dokładnie tak, jak lubią to kobiety i jestem pewien, że każda z nas znajdzie odpowiedni poziom, który popchnie nas na szczyt przyjemności. Podsumowując, myślę, że "be Lilac" jest zdecydowanie wart swojej ceny, nawet jeśli jest jedna lub dwie rzeczy, które chciałbym nieco inaczej, takie jak głośność i panel sterowania zamiast tylko jednego przycisku, który kontroluje wszystko. Ale moc, wszechstronność, pierwszorzędne wykonanie i sztuka łatwego doprowadzania nas, kobiet, do orgazmu przekonują mnie na każdym kroku i w moich oczach sprawiają, że jest to prawdziwy atut w sypialni.

W tym przypadku daję mu 4 na 5 serduszek.

Tester produktu ORION Melanie W. z Hamburga