
Podczas gdy większość z tych terminów jest obcojęzycznymi pochodnymi ich głównej aktywności (frotteuryzm pochodzi z języka francuskiego i oznacza "pocierać się"), istnieją dwie preferencje seksualne, które noszą imiona postaci historycznych: sadyzm i masochizm. Społeczność fanów BDSM zapewne pokiwa głowami zgodnie. Tak, znamy je obie, są na naszych półkach!
Jednak podczas gdy markiz de Sade (1740-1814) już zmarł, gdy jego nazwisko zostało użyte do opisania sadyzmu w rodzącej się dziedzinie seksuologii, Leopold von Sacher-Masoch (1836-1895) wciąż żył i kopał. I nie podobał mu się pomysł bycia eponimem perwersji seksualnej. Ale cały opór poszedł na marne. Jego powieść Wenus w futrze zbyt dobrze opisywała miłosną grę masochisty: być ściganym lub związanym, być karanym, upokarzanym i zadawać ból przez kobietę, zachowywać się jak niewolnik, zawierać umowę.
Stawanie się sławnym ma też swoje wady
Podczas gdy dziś mamy nazwę na wszystko, koncepcje i kategoryzacje ludzkiej seksualności nie istniały za życia de Sade'a. Z drugiej strony Masoch doświadczył na własnej skórze, jak jego nazwisko było używane w tym kontekście. Było to prawdopodobnie spowodowane jego sukcesem jako autora, który sprawił, że jego prace stały się dość znane.
Austriacki psychiatra Richard von Krafft-Ebing jako pierwszy zebrał wszystkie dewiacje seksualne i tak zwane perwersje w formie historii przypadków, które opublikował w 1886 roku w swoim dziele Psychopathia sexualis. Nie należy jednak zapominać, że w tamtym czasie wszystko, co wykraczało poza stosunek seksualny, było określane jako zboczone! I tak znajdujemy również cunnilingus, fellatio i psycholagnię, która oznacza podniecenie seksualne poprzez sny i fantazje. Jak widać, od tego czasu wiele się zmieniło w postrzeganiu zachowań dewiacyjnych!
Von Krafft-Ebing nie mógł wymyślić nic lepszego niż wykorzystanie nazwiska Masocha do opisania pragnienia uległości i stworzenia z niego masochizmu. Nawet wbrew woli autora, który chciał być postrzegany jako poważny pisarz. Pech jednak chciał, że napisał dzieło, które szeroko traktowało o tej właśnie żądzy.
Kochaj mnie, bij mnie, torturuj mnie
Wenus w futrze została opublikowana w 1870 roku i do dziś jest erotycznym klasykiem. Wiele starych dzieł zachowało swoją fascynację.
- Któż nie słyszał o pamiętnikach Casanovy?
- Albo o arcydziele de Sade'a Justine?
- Życie Josephine Mutzenbacher z końca XIX wieku do dziś ma swoich fanów.
Znamy te książki głównie z filmów i sztuk teatralnych. Wenus w futrze, klasyka literatury erotycznej, doczekała się kilku adaptacji scenicznych i filmowych. Roman Polański właśnie nakręcił genialny film o tym samym tytule na podstawie tej powieści.
Fabuła w skrócie: mężczyzna uwielbia kobietę, chce się z nią ożenić i związać na zawsze. Ona jednak proponuje mu zawarcie umowy na rok. Ma być jej niewolnikiem. Mężczyzna z radością się zgadza. Przypomina ci to coś? Tak, dokładnie, Shades of Grey odniósł podobny sukces dzięki odwróceniu ról, jak Masoch w swojej powieści. Brakuje mu jednak dokładnych opisów aktów seksualnych. Prawdopodobnie ma to związek z faktem, że Masoch przestrzegał obowiązującej wówczas cenzury i tolerancji: Rozproszona seksualność była tolerowana, ale mniej organiczne i psychologiczne szczegóły.
Podczas gdy książki takie jak Shades of Grey lądują dziś na listach bestsellerów, a nawet są czytane publicznie dla wszystkich, Wenus w futrze była skandalem pomimo całej swojej pornograficznej powściągliwości. I chociaż nie ma w niej scen seksu w konwencjonalnym sensie, powieść ta została zakazana w Niemczech jeszcze w 1958 roku i nie została ponownie wydana aż do 2001 roku! Ponieważ to, co staje się jasne w relacji między bohaterami, to siła i fascynacja, jaką erotyczna uległość może wywierać na ludzi. W Niemczech, które były wówczas bardzo pruderyjne, nie było to coś, na co nowo upieczeni obywatele niemieccy chcieli być narażeni. W końcu mieli pracować, a nie dobrze się bawić!
SM staje się BDSM
Ciekawy pomysł, gdyby Krafft-Ebing uznał pierwszą część swojego nazwiska, Sacher, za podstawę swojej perwersji seksualnej. Sacheryzm zamiast masochizmu. Podejrzewam jednak, że tort Sachera już wtedy istniał. A Austriacy z pewnością w żadnym wypadku nie pozwoliliby na oczernianie ich narodowego skarbu. Psychiatra pewnie zagryzłby zęby. Ale być może sadyzm i sacheryzm byłyby zbyt podobne. Sadosacheryzm? Czy to można było traktować poważnie?
Tak czy inaczej, dziś od dawna mówimy o BDSM w kręgach specjalistycznych i wśród kochanków, w których dokonuje się dalszego rozróżnienia między Bondage & Discipline, Dominance & Submission oraz Sadism & Masochism. Ale dziś zajmujemy się również bardzo szczegółowo tymi praktykami seksualnymi, które stały się obecnie niemal społecznie akceptowalne. I czy naprawdę nie ma w nas wszystkich małego sadomasochisty?
Anja Drews - wykwalifikowana edukatorka seksualna ORION