Uwięziona w strachu: Janett przez lata cierpiała na silne ataki paniki

W metrze lub na środku ulicy: raz po raz Janett Menzel, lat 35, nagle ogarnia paraliżujący lęk. Udało jej się jednak uwolnić od ataków paniki, które przez długi czas zdominowały jej życie. Tutaj opowiada nam, jak tego dokonała.

Gestresste Frau reibt sich die Nasenwurzel© iStock
Ataki paniki mogą sprawić, że życie stanie się piekłem dla cierpiących na nie osób

"Nareszcie koniec pracy. Kiedy wychodzę z klimatyzowanego biura na ulicę, upał niemal mnie przytłacza. Czteropasmowa główna droga jest bardzo ruchliwa, powietrze się mieni. I nagle moje serce zaczyna bić. Z trudem oddycham, bo gula w gardle staje się coraz większa. Nogi mam jak z gumy, mrowienie rozchodzi się od stóp, przez całe ciało, aż do głowy. Mam wrażenie, że zaraz eksploduję. Chciałbym się rozpuścić. Stać się przezroczysta. Chcę uciec. Ale jestem uwięziony - na tym ogromnym skrzyżowaniu w centrum Berlina. Po kilku minutach, które wydają się wiecznością, strach w końcu się skończył".

Janett po raz pierwszy zetknęła się ze strachem jedenaście lat temu."Myślałam wtedy, że to atak paniki", mówi 35-latka. "Ale na początku nic więcej się nie wydarzyło. Przez kilka następnych miesięcy moje życie toczyło się normalnie". Dla trenerki edukacji dorosłych oznacza to przede wszystkim jedno: stres. Jej praca polega na ciągłej presji terminów, stałej dostępności - i niewielu przerwach na relaks. Pochodząca z Berlina miała dwa lata spokoju od niepokoju. "Ale potem miałam kolejny atak paniki - zupełnie niespodziewanie". I tym razem strach nie wypuścił Janett ze swoich szponów tak szybko. Rozwinęła się u niej agorafobia - lęk przed dużymi, publicznymi miejscami. To sprawiło, że życie w stolicy stało się dla niej prawdziwą rękawicą.

"Ale po kilku tygodniach strach znów zniknął". Ale niestety nie na zawsze. "Latem pięć lat temu miałam kolejny atak paniki - w środku metra. Wtedy wiedziałam, że cośmusi się stać". Janett udała się do swojego lekarza rodzinnego i powiedziała mu o swoich objawach - a także o swoich podejrzeniach, że są to ataki paniki. "Ale on wcale nie potraktował mnie poważnie, był bardzo zimny i szybko zapytał, czy powinien wystawić mi zwolnienie lekarskie" - wspomina Janett. "Jedyne, co mi zaproponował, to miejsce w klinice szkoleniowej dla studentów, ale było to na obrzeżach Berlina. Nie rozumiał, że podróżowanie tak daleko z atakami paniki jest trochę trudne".

Po nieudanej wizycie u lekarza, Janett nadal jest zdeterminowana, by w końcu uporać się ze swoim problemem. "Rozmawiałam przez telefon z przyjaciółką, która sama jest psychologiem i dlatego była w stanie powiedzieć mi, jak postępować. Musiałam sama znaleźć psychoterapeutę" - mówi Janett. Tego samego dnia zadzwoniła do 28 terapeutów. "Tylko jedna odezwała się do mnie - miała najbliższy wolny termin za sześć miesięcy". Ale Janett potrzebuje pomocy już teraz.

"Ponieważ w tamtym czasie całkiem dobrze radziłam sobie zawodowo, postanowiłam poszukać niezależnego psychoterapeuty, za którego sama zapłaciłam". Janett natychmiast rozpoczęła terapię rozmową. "Doradziła mi również ćwiczenia fizyczne, jogę i trening autogenny. Sesje zawierały również elementy terapii pisaniem. To wszystko bardzo mi pomogło".

Janett spędza teraz dużo czasu na łonie natury i ze swoimi zwierzętami. To dobrze jej robi. Podczas terapii doradczej Janett zastanawiała się nad przyczynami ataków paniki: "Z jednej strony dużą rolę odegrał ekstremalny stres, jaki odczuwałam w pracy" - mówi Janett. "Ale także moje ciągłe pragnienie zadowolenia wszystkich - zarówno w pracy, jak i w życiu prywatnym. Często odsuwałam siebie na dalszy plan - tylko po to, by uniknąć kłótni. Musiałam bardzo ciężko pracować nad tymi wzorcami myślowymi". Janett kontynuowała leczenie przez prawie dwa lata - "chociaż po sześciu miesiącach znów radziłam sobie bardzo dobrze". Po zakończeniu terapii Janett zaczęła prowadzić bloga na temat lęku i ataków paniki, głównie po to, aby pomóc i zachęcić innych cierpiących(www.ich-habe-auch-angst.de/janett-menzel).

"Dziś czuję się dobrze, nie mam już żadnychataków paniki", mówi 35-latka. "Jedyną rzeczą, której doświadczyłem ponownie około rok temu, był strach przed strachem. To bardzo niejasne uczucie, które zna wielu cierpiących. Cały czas myślisz: 'Zaraz coś się stanie! Na szczęście teraz wiem, że po tym uczuciu nie nastąpi atak paniki. Mogę teraz zaufać swojemu ciału do tego stopnia, że mogę być pewna. To naprawdę dobre uczucie".